Quantcast
Channel: Wpisy oznaczone tagiem sennik
Viewing all articles
Browse latest Browse all 28

Dreamcacher [3] "Kiedy z desperacją próbuję zabić, pociachać i pozbyć się potwora nożykiem kuchennym"

$
0
0
Sny o kosmitach zawsze są najgorsze. Najbardziej upierdliwe, nieuśmiercalne i obrzydliwe istoty, jakie mogą pojawić się w śnie. Ohyda.
I dzisiaj też mnie dręczyli, nie ważne jak bardzo się starałam ich pozbyć...

Wbiegałam po drewnianych schodach, które miały prowadzić do mojego piętra, do mojego mieszkania. Klatka była przyciemniona, halogenowe żarówki ledwo dawały jakieś światło, panował półmrok. Już piętro przed moim przystankiem wiedziałam, że coś się czai. Coś mrocznego. Powoli pokonałam ostatnie schody, byłam bardzo ostrożna, czułam z tyłu czaszki promieniujący alarm. Niebezpieczeństwo!
Podeszłam do swoich drzwi. Za nic nie mogłam ich otworzyć. Widziałam kontem oka, jakoby sąsiad się z czymś mocował i w końcu też sam schował się czym prędzej za drzwiami. Niemalże czułam jego strach. Podeszłam do jego drzwi, błagając by otworzył. Nic, żywego ducha.
W końcu TO dostrzegłam. TĄ istotę.
Początkowo pomyślałam, że to kolejny sen o zombie, zgniotę mu czaszkę, albo przebiję mózg i po sprawie. Ale kiedy TO się wyłoniło wiedziałam już, że nie będzie tak łatwo. Ale postanowiłam walczyć. Naga istota o bladoróżowej, lepiej i śliskiej skórze. Średnio wysoka o trochę większej czaszce, niż ludzkiej, łysa na całym ciele, oczy jakoby zwężone w szparki, kreski. Długie kończyny, którymi za wszelką cenę starała się mnie złapać i przyciągnąć do otworu gębowego, w którym znajdowały się niemalże rekinie zębiska. Wszystkie długie i ostre, do rozrywania.
Będąc skrajnie zdesperowaną wołam o pomoc sąsiada: "Proszę! Chociaż powiedz jak to zabić! Chociaż daj mi jakąś broń, cokolwiek, to go zabiję, tylko powiedz!"
Cisza. Zauważam niewielki nożyk kuchenny. Kurna, lepsze to niż nic!
Miałam wtedy chwilę, bo akurat skopnęłam monstrum w dół, potoczyło się po schodach. Uparcie znów wróciło. Nie wydawało żadnych dźwięków. Obrzydliwy był dźwięk, kiedy miałam wymuszony kontakt z jego obślizłą skórą. Jakbym dotykała ślimaka. Fuj.
On stał na schodach, ja na piętrze zaglądając przez barierkę, przez którą kosmita wyciągał długie łapska. Dobrze chociaż, że nie miał pazurów.
Zaczęłam go dźgać tym nożykiem. Był twardy, cholera. Dodatkowo nóż zjeżdżał po jego obślizłym ciele. Dźgałam go w oczy, próbowałam poderżnąć gardło. Potem udało mi się wbić nóż w jego czaszkę. Nic go to nie ruszało.
Z zapałem co chwila, jak tylko była okazja wsuwałam nóż w jego mózg, ale to nic nie dawało!
Czułam jak cała się trzęsę z powstrzymywanego przerażenia. A co jeśli się nie uda? Na próbę przebiłam mu serce, płuca. Dalej żył!
W końcu udało mi się odkroić mu głowę. Żadnej krwi. Ale... on nadal się ruszał, jak gdyby nigdy nic. Z jego szyi wypłynęło coś... coś dziwnego. Upadło na posadzkę. Wyglądało jak... teraz jak sobie przypomnę, jak super twardy bób, do diaska! Bobopodobna istotka, jakoby dziecko (?) było tak śliskie, że wysunęło się ze swojej skóry...
Krzyknęłam i zaczęłam rozkrawać to coś i głowę kosmity na kawałki. Na coraz mniejsze kawałeczki, odcięłam kosmicie jeszcze więcej szyi - miał bardzo króciutka, głowa praktycznie osadzona była na ramionach... Ich blade mózgi pokrojone na kawałeczki, ich ciała, truchła, one nadal żyły, patrzyły się na mnie...
Chciałam się już obudzić, miałam dość.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 28

Latest Images